Pokolenie 1.1: Simon Lewis i Klątwa Rudości

13 | Skomentuj
Dzisiejszy odcinek sponsoruje skupiony Simon o poranku:


- Ommm.


Zawsze, kiedy wygląda na takiego skoncentrowanego, mam wrażenie, że umiera wewnętrznie na widok nędzy wokół siebie, ale to tak na marginesie.

Ponieważ istny ze mnie geniusz, zorientowałam się, że Simon może sobie radzić trochę lepiej i przearanżowałam minimalnie jego hacjendę. Studium Simona robiącego sobie kanapkę w warunkach polowych:


- Może ta szynka wygląda, jakby zeskrobywali ją z asfaltu, ale przynajmniej mam fikuśny, różowy telefon.


Simon, jak widać, z braku innych rozrywek bawi się w Pollyannę.


- Może i nie mam krzesła, ale jaki mam ładny wzorek na sedesie!

Podziwiam jego optymizm, naprawdę.

Enyłej, Simona przyszli odwiedzić goście, żeby pośmiać się z jego kibla w kwiatki powitać go w sąsiedztwie!


Cersei jest niezawodna, przychodzi powitać KAŻDĄ rodzinę, w której znajduje się jakiś facet. Poważnie, wrzuciłam do miasta również maxisowską Simkę mieszkającą samotnie i to był jedyny raz, kiedy Cersei się nie pojawiła. Poza tym ilekroć widzi Magnusa, ciągle o nim myśli, więc chyba naprawdę muszę z niego zrobić dawcę nasienia, żeby się uspokoiła.

W każdym razie, Simonowi znajomość z łowczynią alimentów taką kobietą wcale by się nie przysłużyła, więc powitanie ograniczyłam do Magnusa właśnie. Między innymi dlatego, że chcę skolekcjonować wszystkie możliwe bez kodów istoty nadnaturalne w drzewie genealogicznym, a przyjaźń pomiędzy nestorami rodów byłaby nieocenioną pomocą dla pokolenia drugiego.

Simon zabrał się więc za zawieranie przyjaźni z czarownikiem:


- No i mówię ci, odkąd nie ma przy mnie Clary, czuję się jak ten ptak, co wyfrunął z klatki
- Jakby ci to… Mam to tam, gdzie słońce nie dochodzi.
- W szafie?

Początki nie należały do najłatwiejszych:


- No i jak widzę tę twoją bidę z nędzą to jestem bardzo wdzięczny Bogini, że umieściła mnie w gigantycznej rezydencji z trzema sypialniami i pokojem tylko na ceremonię herbacianą
- *Simon, walcz z wewnętrznym umieraniem!* Ja przynajmniej mam telefon.

Poważnie, okazało się, że zapomniałam kupić Magnusowi telefon! Będę musiała przy okazji to zmienić, bo trochę wstyd. Tak czy inaczej, riposta Simona okazała się świetnym przełamaniem lodów.


…i tak czekam na tę jedną jedyną i pocałunek prawdziwej miłości.
- I feel you, bro, miłość mojego życia siedzi w psychiatryku.
- Może też powinieneś wypróbować pocałunek prawdziwej miłości?

A Cersei w tle obczaja, jak prezentuje się Magnus na trawie. CERSEI, CHWILOWO SKUP SIĘ NA JULIANIE, JA CIĘ PROSZĘ.

Po udanym zawarciu przyjaźni z bogatym i wpływowym czarownikiem, Simon uznał, że wykorzysta dzień wolny na poszukiwania przyszłej żony. W tym celu udał się na parcelę publiczną:


Eeee, Simon, jesteś pewien, że chcesz szukać żony na Bronksie?


- Wiem, co robię, nie wtryniaj się.

Chyba jednak nie wiedział, gdyż poza panią od breakdance'u, której zagadnąć się nie da, w barze była tylko jedna (1) osoba. Przynajmniej płci żeńskiej, więc Simon mógł zarywać. Niestety…


- No takie mocne trzy na dziesięć.

…pani najwyraźniej nie za bardzo była w typie Simona. Ale skoro wybrał bar na Bronksie to nie wiem, czego oczekiwał, więc musiał i tak pogadać z nową znajomą.


- Wiesz, nie mówię, że wyglądasz jak zapaśnik sumo, ale jesteś równie imponująca.

Simon, nawet się nie starasz.

Lecz wtem!


Czy to oznacza, że Simon dostanie jakieś krzesło? Patrzcie, jak się wzruszył!


- Dzięki tobie moje pośladki odpoczną.

A tak naprawdę to nie, bo pani pracuje w karierze medycznej. Nie ogarniam tej gry. W każdym razie, kwitnąca znajomość została wstrzymana, ponieważ pani się nagle zerwała i wybiegła z baru. Może poczuła, że na Simonie ciąży klątwa wyzwania pokoleniowego. Już miałam kazać naszemu bohaterowi wracać do domu, kiedy wydarzyło się to:


To właśnie ta Simka, której nie przywitała Cersei. Musiałam jej zmienić fryzurę, bo miała paskudny kapelusik w panterkę, ale poza tym nie zrobiłam nic. Prawdę mówiąc, dopóki nie zmieniłam jej wyglądu, nie miałam pojęcia, że jest ruda. Simon najwyraźniej nabawił się po Clary zboczenia. NOALE. Kim ja jestem, by go oceniać? Kazałam mu zagadać, skoro tak bardzo mu się Patrycja spodobała. Problem w tym, że… sobie poszła. Serio, weszła, stanęła twarzą do ściany i sobie poszła. A Simon był tak zdesperowany, że biegł za nią do granicy parceli.


- Nie wiem, kim jesteś, ale znajdę cię i poślubię.

Po tym jak Simon zaczął zmieniać się w creepa dramatycznym wydarzeniu kazałam iść Simonowi do domu, zanim padnie twarzą w chodnik z powodu braku energii.

Studium Simona topiącego smutki w maślance, a wszystko to w świetle księżyca:


- Piję, by zapomnieć.

Pamiętacie, że Simon nie ma prysznica? On też pamiętał, bo kiedy się obudził, miał dosłownie CAŁY pasek higieny czerwony. Wyskakiwało mi nawet w czynnościach powiadomienie o palących potrzebach higienicznych. Na całe szczęście, przewidziałam taką sytuację i wstawiłam do miasta studio taneczne, w którym są prysznice.

Przez te dwie godziny, które Simon spędził, zmywając z siebie brud creeperskości świata doczesnego, w studiu pojawił się niespodziewany gość:


- Wasze gazety to tylko początek, już wkrótce przerzucę się na porywanie waszych dzieci, aby stworzyć prywatną armię fanatycznie mi oddanych niewolników


…więc głosujcie na mnie w zbliżających się wyborach burmistrza!

Ze wszystkich pacjentów szpitala, Tris zachowuje się najbardziej niepokojąco. No i najczęściej ze wszystkich pacjentów można spotkać na parceli publicznej właśnie ją.

AŻ TU WTEM!


- No cześć.
- Ja tu wrócę.

Tris, idźże wreszcie, promuj swoją kampanię wyborczą gdzie indziej. 

Oczywiście Simon nie mógł przegapić okazji i natychmiast poleciał się przywitać.


- O BOŻE, TAK DŁUGO NA CIEBIE CZEKAŁEM!!!
ciebie też miło poznać, nieznajomy.


- Twoje włosy pachną jak wspólna przyszłość.
…co?
…co?

Po tym niepokojącym uroczym wstępie, Simon przeszedł do ostrych podrywów:


- Widzisz, życie jest jak szpadel
- Z każdym kolejnym słowem, które pada z twoich ust, robisz się coraz dziwniejszy.

Po tej rozsądnej obserwacji, Patrycja zrobiła coś jeszcze bardziej rozsądnego i sobie poszła:


Co skłoniło Simona do przemyśleń na temat jego technik podrywu:


*Ale szybko ucieka… Może ogrodnicze metafory to nie jest to?*

A może jednak jest? Ponieważ ledwo Patrycja uciekła, ZMATERIALIZOWAŁA SIĘ NAGLE PO DRUGIEJ STRONIE PARCELI.


Nie ogarniam tej gry tak bardzo. Ale może to po prostu Patrycja jest taka niezdecydowana? Może jej rudość sprawia, że opętuje ją Eklerka, która zmusza ją do ucieczek, a Patrycja nie marzy o niczym innym niż życie w nędzy i wypchnięcie na świat darmozjadów Simona? W sumie możliwe, bo ma aspirację rodzinną.

Ja nie wiem, ja bym dwukrotną ucieczkę odebrała jako jakiś oczywisty sygnał, ale Simon się nie poddaje tak łatwo i poszedł się przywitać po raz drugi.

A nagrodę Kadru Odcinka wygrywa:


- *szeptu* Będziemy mieli piękne dzieci.
- Udam, że tego nie słyszałam.

A tak serio to naprawdę bardzo się ucieszył:



- I, kurczę, się przestraszyłem, że wzięłaś mnie za totalnego świra i nie chcesz mnie znać
- Właściwie to właśnie tak było.
…miałaś zaprzeczyć.
- Ale coś, jakaś magnetyczna siła, kazało mi wrócić.
- To na pewno te teksty o szpadlach.
- Skoro przy tym chcesz się upierać.


- A poza tym pochlebia mi twoje uznanie dla mojej urody.
- O, to dobrze, bo uważam, że masz po prostu d-o-s-k-o-n-a-ł-e geny.
- Siiiiiiiimon

Tym razem Simon wykazał się rozsądkiem i postanowił zignorować creepastyczną Isabelle obserwującą go z odległości jakichś dwóch metrów. Nie wiem, co jest z tymi pacjentami szpitala, Tris kradnie gazety i chce przejąć władzę nad miastem, Jace całymi dniami siedzi w parku i tańczy kaczuchy, a Isabelle dziesięć razy próbowała przywitać Simona. DZIESIĘĆ. Miałaś swoją szansę i wolałaś być Scary Sue, teraz sio.

Tymczasem Simon postanowił postawić na subtelność:


I okazało się to strzałem w dziesiątkę:


Jestem pod wrażeniem, najwyraźniej zupełnie zapomniała, że Simon to creep.


…albo się dobrali jak w korcu maku, bo Patrycja najwidoczniej myśli już o wspólnej przyszłości.

A w tym czasie Izzy wyładowuje swoje frustracje muzycznie:


- I'll kill her, I'll kill her, she stole my future, she broke my dream

Tris, gdzie jesteś, jak trzeba komuś wyrwać mikrofon?!

Zaś Simon i Patrycja pieczętowali swoją przyjaźń grą w łapki:


A Patrycja wiązała z Simonem coraz poważniejsze plany:


Niemniej, nie łudź się, skarbie, czeka cię dwukrotny poród w warunkach domowych patologicznych polowych, nie ma mowy o adopcji. Opieka społeczna by was zresztą wyśmiała.

Po ciężkim dniu pełnym rwania przyszłej żony, mamy kolejne studium Simona i jego kompulsywnych napadów żarłoczności:


Oraz Simona delektującego się najtańszym browarem przy podziwianiu widoczków:


- Kim jesteśmy, dokąd zmierzamy?

Filozoficzne rozważania popchnęły naszego bohatera do decyzji o porannym joggingu:


To nic, że w pracy będzie śmierdział jak stara skarpeta. Każdy wie, że profesjonalni gamerzy śmierdzą!

- Gdyby nie twój głupi czelendż, mieszkałbym w wypasionej willi z wielką łazienką i nie śmierdział.

Też prawda.

Fotka podsumowująca rozmiary bidy z nędzą Simona:


Śmierdzący stoi z piwem w ręku pośrodku niczego, deszcz leje, a po włościach błąkają się bezpańskie psy. Nestor rodu jak się patrzy.

Ale hej, wreszcie spotkało go coś dobrego!


Wiecie, co to oznacza? PRYSZNIC!!!!!1111111


Wygląda, jakby to było najlepsze, co go w życiu spotkało.

A sam dom prezentuje się teraz tak:


Na zdjęciu widzą państwo również gazetę, której Tris nie ukradła. Opierdala się dziewczyna.

Ponieważ do kolejnego awansu Simon potrzebuje punktu kreatywności, wysłałam go do studia artystycznego, gdzie postanowił poćwiczyć znane wszystkim klasyki rocka:


- We are never ever getting back together, weee are never ever

Legacy Challenge: The Musical wkrótce na Broadwayu!

A tutaj Simon z najwierniejszym fanem:


Nie mam pojęcia, kim jest ten gościu, ale stał przed ćwiczącym Simonem z cztery godziny bez przerwy.

ANO WŁAŚNIE, co do czasu: albo miałam jakiegoś buga, albo na parceli publicznej nie można zdobywać umiejętności, albo trwa to w ciula dużo dłużej, bo Simon NIE ZDOBYŁ tego upragnionego punktu. Zmarnowałam całą noc na coś, co mu wcale nie pomogło. Ech.


A to jest pies, który przychodzi CODZIENNIE, gdy Simon jest w pracy i kopie w DOKŁADNIE tym samym miejscu w rogu parceli. Why?

- Because fuck you, that's why.

Poważnie, mało kto przeżywa taki nalot zwierząt, co Simon. One chyba nie akceptują, że ktoś mieszka na ich zajedwabistej łączce do biegania.

No ale my nie mamy gadać o zwierzakach, tylko o zakładaniu rodziny! Simon uznał, że czas na ryzykowne kroki i zaprosił Patrycję do siebie. Należało więc ogarnąć dom:


Co w przypadku Simona ogranicza się do wyczyszczenia sedesu.

Swoją drogą, pragnę zaznaczyć, że Simon i Patrycja nie wykonali ŻADNYCH romantycznych interakcji od momentu, w którym nasz bohater rozejrzał się na Bronksie. To, że niemal wszystkie się odblokowały na stopniu ryzykowne praktycznie od razu, to inna sprawa, bo Simon wobec Patrycji odczuwa MAKSYMALNĄ chemię. Jak więc przywitał przyjaciółkę, która przyszła w odwiedziny?


Subtelne.

- Za moich czasów to kobiety się ceniły.

Dziękuję panu w tle za bezcenną uwagę.

Patrycji chyba endorfiny uderzyły do głowy, bo ledwo Simon się od niej odkleił, zrobiła to:


Totalnie haj endorfinowo-hormonalny.

- Dziewczyno, on nie kupi całej krowy, mając mleko za darmo.

Mógłby pan nieco szybciej przemierzać ten długaśny chodnik ciągnący się całą długość parceli?

Simonowi jednak obecność zrzędzącego świadka nie przeszkodziła w zarywaniu do miłości życia:


- Twoje oczy są jak gwiazdy na niebie
- Dziewczyno, szanuj się, na ten frazes to nawet moja Grażynka nie poszła!

DLACZEGO TEN FACET NADAL TU STOI, NO?!

Patrycja najwyraźniej też się nie krępuje obecnością zrzędzących świadków, bo to kolejna czynność zainicjowana przez nią:


- W ogóle się teraz te kobiety nie szanują, panie tego, a potem robią jakieś mitu na tłiterach.

Pan Janusz Podglądacz wreszcie sobie poszedł, a nasi zakochani radośnie kontynuowali romansowanie:


Co za szczęście, że Patrycja przestała uciekać <3


Patrycja ewidentnie znajduje się na etapie jak ty ślicznie plujesz. Spójrzcie, pod jakim wrażeniem jest, obserwując Simona chlejącego maślankę.

- Muszę go mieć.

I to wcale nie tak, że masz dom i jakieś luźne dwa tysiące na koncie. Mieszkanie w namiocie, z sedesem pod gołym niebem to szczyt twoich marzeń, co nie?

I więcej romansowania:


- Och, całuj mnie po swetrze!

Niestety nie zdołałam uchwycić, jak Simon odcedzał kartofelki na oczach wybranki, ale minę miała bardzo podobną do tej ze zdjęcia z chlaniem maślanki.


- Twoje bycie pod wrażeniem wszystkiego, co robię, niezwykle mi pochlebia. Pierwszy raz ktoś nie postrzega mnie jako podnóżka dla swojego przerośniętego ego.

Oczywiście, czym byłby romantyczny wieczór bez wspólnego tańca w deszczu…


…zakończonego nadepnięciem na stopę partnerki.


*Cholera, rzuci mnie i będę musiał zaczynać od nowa!*

Żeby ugłaskać wybrankę, zaproponował jej masaż:


- Tylko mi kręgosłupa nie połam.
- Przepraszałem już trzy razy, no!

Dobrze, Patrycjo, możesz wielbić ziemię, po której Simon stąpa, ale chociaż udawaj, że masz zdrowy dystans.

Ponieważ nadal padało, postanowili schronić się w sypialni Simona:


- Zanim cię poznałem, byłem jak ten ptak w klatce

Już dziś chyba słyszeliśmy te frazesy

A na serio, gadali w namiocie strasznie długo, a potem poszli spać. Jestem absolutnie rozczulona. Zwłaszcza gdy w międzyczasie zauważyłam, że Simona stać na najtańszy stół i krzesło!

W środku nocy nasz protoplasta obudził się, żeby znów walnąć sobie filozoficzne piwko:


*Kurczę, nie wystraszyła się mojego braku domu, zachwycają ją moje nocne napady obżarstwa, możemy gadać godzinami… Może to faktycznie ma przyszłość?*

I nie, komputera mu nie kupowałam. Jeśli ktoś nie ma Osiedlowego Życia to już tłumaczę, że z tym dodatkiem dochodzi NPC, który pierwszego dnia odwiedza waszego Sima i wręcza mu komputer, który nie jest dostępny w trybie kupowania. Całkiem wygodne, choć przy częstym używaniu psuje się błyskawicznie.

Rano Patrycja się obudziła i sobie poszła, na pożegnanie się (ofc) pocałowali i bum! Patka zakochana. Simonowi brakuje jeszcze kilku punktów. Mam wrażenie, że będą dobraną parą. Dzięki noclegowi Patrycji zorientowałam się też, że spanie w namiocie zwiększa entuzjazm wobec hobby Natura. Nieco to upierdliwe, ale nigdy nie byłam w klubie tego hobby, z ciekawości na pewno tam zajrzę!

A tu macie Simona zajadającego się płatkami w nagrodę za zarobienie WRESZCIE punktu kreatywności:


Czy związek Simona i Patrycji ma przyszłość? Czy Simon wreszcie zacznie zarabiać przynajmniej dwie stówy? Kim będzie trzeci lokator w posiadłości Lewisów? Czy Tris przejmie władzę nad światem? O tym w nieokreślonej przyszłości.

Do zobaczenia!
© Mrs Black | WS | X X X X